niedziela, 25 stycznia 2015

Rozdział 20

Oczami Victorii

Nie wiedziałam co mam wtedy robić, strasznie się bałam,
Justin w jednej chwili, małym krokiem, szedł w moim
kierunku. Natomiast ja, cofałam się powoli.
Widziałam po oczach Justina, że brał coś, byłam
po prostu tego pewna.
-Kochanie, daj spokój chodź do mnie-Odparł
szatyn, wyciągając ręce w moją stronę.
-Nie zbliżaj się-Powiedziałam spokojnym,
w ręcz łamliwym głosem. Tak strasznie się
bałam, w głowie miałam tyle myśli, co on może
właściwie mi zrobić?
W jednej chwili chłopak, wręcz podbiegł do mnie,
i przybił mnie do ściany, napierając się całym
swoim ciałem.
Ja byłam przerażona tamtą sytuacją, nie wiedziałam
co robić, nie umiałam się bronić, odbiło mu i to totalnie,
chciał mnie skrzywdzić.
-Spokojnie skarbie, wszystko będzie dobrze-Powiedział
przejeżdżając opuszkiem palców, po moim policzku.
Justin po chwili schylił głowę, do mojej szyi delikatnie
całując ją, jego ręka natomiast, zawędrowała pod bluzkę,
gdzie do słowie znalazła się blisko mojego stanika.
-Justin proszę, nie rób tego-Odparłam przerażonym
głosem. Czułam jak łzy napełniały mi się do moich powiek,
tak cholernie się bałam. Myśląc o tym, że osoba którą tak
bardzo kocham, mogła mi zrobić krzywdę.
-Shh kochanie. Cichutko-Szepnął do ucha, po chwili
całując moje usta.
W jednej chwili, odwróciłam głowę i spojrzałam na Jake'a,
który przyglądał się całej sytuacji. Nie wiem
jak długo, ale ulżyło mi wiedziałam że pomoże mi.
-Co ty robisz?-Powiedział z niedowierzeniem Jake.
-Przecież nie dawno powiedziałeś, że jest moja-Odparł
podnosząc głowę.
W jednym momencie, wręcz odepchnęłam Justina,
i nie zastanawiając się, pobiegłam do swojego pokoju,
zatrzaskując i zamykając na klucz drzwi.
Usiadłam na łóżku, przyłożyłam poduszkę do swojej
klatki piersiowej, w ręcz w jednej chwili rozpłakałam
się, nie mogłam w to uwierzyć.
Nie chciałam już widzieć Justina, po tym co robił,
a raczej co chciał zrobić.
Po chwili usłyszałam, mocne pukanie do moich drzwi,
spojrzałam nerwowo na nie, lecz nie odezwałam się,
ani słowem.
-Otwórz drzwi, Victoria-Powiedział dobrze znany mi
głos.-To ja Jake-Dodał po chwili, ponownie pukając.
-Odejdź-Powiedziałam.
-On nie chciał tego, daj spokój-Odparł szatyn.
Nie mogłam w to wszystko uwierzyć, przecież Jake
nienawidził Justina, a teraz nagle staje w jego obronie.
W głowie mi się to nie mieściło, mój brat zamiast mnie
pomóc, on usprawiedliwia Justina, nie wierzę.
-Kochanie, otwórz drzwi-Odparł Justin.
Moje serce momentalnie zaczęło bić coraz szybciej,
ja już bałam się jego głosu.
-Wynoście się!-Krzyknęłam, rzucając poduszką w drzwi.
-Otwórz, kurwa te drzwi!-Krzyknął po chwili Jake.
Wstałam z łóżka, podchodząc do drzwi delikatnie
chwyciłam jedną ręką klamkę, a drugą kluczyk.
Przekręciłam klucz, i otworzyłam drzwi.
Spojrzałam nerwowo, najpierw na Justina, a potem
na Jake'a. Nie poznawałam mojego brata, to nie był
on, to był człowiek opętany przez coś, co kiedyś
go opętało.
Czyżby on wziął, to o czym myślę? Jego oczy,
wszystko mi mówiły.
Boże, to nie możliwe, a Justin?
-Zostawcie mnie w spokoju, obaj-Powiedziałam.
-Uspokój się, kochanie-Odparł chłopak, podchodząc
coraz bliżej do mnie.
-Proszę-Odparłam delikatnie zamykając oczy.
-Bądź grzeczna-Odparł.
Spojrzałam w oczy Justina, on również wpatrywał się w moje,
chwycił delikatnie, moją szyję po chwili ją puszczając.
-Dobrze pójdę już-Dodał odchodząc, i znikając z mojego pokoju.
Szczerze mówiąc odetchnęłam, ale przerosło mnie to wszystko.
Nie potrafiłam poukładać tego, przez myśl by mi nie przeszło,
że mógł by mi zrobić, jakąkolwiek krzywdę.
Oparłam się plecami o ścianę, zjeżdżając w dół, gdzie po
chwili znalazłam się na ziemi, w pozycji siedzącej.
Skrzyżowałam nogi, przyciągając je do klatki piersiowej,
ręce oparłam o kolana, po chwili bez zastanowienia, rozpłakałam
się.

**

Oczami Justina


Otworzyłem nerwowo drzwi, idąc w kierunku swojego
pokoju, wręcz agresywnie ściągnąłem swoją koszulkę,
rzucając ją gdzieś w kąt.
Kurwa odpuściłem jej, przecież ja nigdy nikomu nie odpuszczam,
ale to był wyjątek, jeden jebany wyjątek.
Tym razem nie odpuszczę, zmuszę ją do tego, żeby się ze mną pieprzyła.
Spojrzałem na zegarek, było po trzeciej.
Wyciągnąłem z kieszeni zapalniczkę i fajki, po chwili odpaliłem
ją, zaciągając się.
Myśląc o tym wszystkim, ona znów mnie znienawidzi i to kolejny raz,
nie ja wiem że mnie kocha, tylko mnie.
Dlaczego muszę udawać, kogoś kim w ogóle nie jestem?
-Już wróciłeś?-Spytał po chwili, dobrze znany mi głos.
-Taa-Rzuciłem krótko.
-To powiem ci, że szybki jesteś-Odparł blondyn, wchodząc do
pokoju.
-Nic nie było-Odpowiedziałem kończąc palić.-Odpuściłem jej-Dodałem
siadając.
-To ty nie wiesz co masz robić?-Powiedział ze zdziwieniem.
-Przecież jej nie zgwałcę-Odparłem.
-Trzeba był-Odpowiedział siadając na łóżku.
-Gdyby nie było Jake'a, kto wie-Powiedziałem.-Ale, jakoś nie
przejął się tym, jak się do niej dobierałem-Dodałem
praskając śmiechem.
-Nie pomógł swojej siostrze?-Spytał.
-Nie mogę jej skrzywdzić, a raczej nie mogę jej odpuścić-Odparłem.
-Dobra, idę spać, mam dość wrażeń na dzisiaj-Powiedział
wstając, i kierując się do drzwi.-Dobrej Justin-Dodał.
Kiwnąłem ręką, w kierunku chłopaka, po chwili
ułożyłem się z powrotem na łóżku, w pozycji leżącej.


**


Oczami Victorii


Potworny ból karku obudził mnie, wstałam rozglądając się
na wszystkie strony, spałam na ziemi.
Podeszłam do szuflady, zakładając na siebie jakiś top,
i krótkie spodenki.
Zeszłam na dół, spojrzałam w lustro zobaczyłam swoje, napuchnięte
oczy od płaczu.
Poszłam w kierunku salonu, siadając na kanapie.
Po jakiś pięciu minuta, zobaczyłam idącego
Jake'a.
Nie miałam ochoty go wiedzieć, a co dopiero rozmawiać.
-Hej-Rzucił krótko na przywitanie, siadając obok mnie.
Ja natomiast nic nie odpowiedziałam, unikałam go jak powietrza,
nawet nie zwracał w ogóle uwagi, na niego.
-Co jest?-Spytał szatyn spoglądając na mnie.
-Nic-Rzuciłam krótko unikając wzroku.
-No powiedz-Powiedział.
-Nic do cholery, to że Justin próbował mi wczoraj zrobić
krzywdę, to nic wielkiego, a co tam-Odpowiedziałam nerwowo,
wybuchając.
-Co?-Spytał ze zdziwieniem.
-Nie pamiętasz?-Spytałam.-Nie, bo byłeś naćpany-Dodałam.
-Pamiętam co się wczoraj działo-Odparł po chwili.-Teraz
masz do mnie pretensje, że nic z tego nie zrobiłem?-Spytał.
-Przecież nie dawno wyżarłabyś mi oczy o to, że nienawidzę
Justina, a teraz pretensje masz do mnie-Dodał.
-To inna sprawa, ale wczoraj byłeś inny-Powiedziałam.
-Nie poznałam cię wczoraj, wiem że wziąłeś-Dodałam.
-Tylko raz, nic więcej-Powiedział.
-Kiedyś też, było tylko raz-Odparłam wstając z sofy.
-Przestań-Rzucił krótko.
-Jake martwię się, nie chce abyś skończył jak kiedyś-
Powiedziałam.
Nie martw się, już więcej nie wezmę-Odparł krótko.
Po jakiś dwudziestu minutach, oboje z Jake'm usłyszeliśmy
dzwonek do drzwi.
-Pójdę otworzyć-Powiedział wstając, i kierując się do drzwi.
Spojrzałam w kierunku przedpokoju, i zobaczyłam Justina.
Nie chciałam go widzieć, po prostu nie chciałam. Po prostu
był ostatnią osobą, którą chce widzieć.
-Możemy porozmawiać?-Spytał.
-Nie-Rzuciłam krótko, nie zwracając uwagi na chłopaka.
-Proszę-Powiedział błagalnym głosem.
-Dobra zostawiam was-Powiedział krótko, Jake idąc na górę.
-Posłuchaj, nie byłem wczoraj sobą, nie chciałem tego-Powiedział
tłumacząc się.
-Daruj sobie te tłumaczenia, Justin-Odpowiedziałam arogancko.
-Wiem że mnie to nie usprawiedliwia, ale wiesz jak cię kocham-Odparł
podchodząc do mnie.-Przepraszam-Dodał. Dzieliły nas dosłownie
centymetry. Spojrzałam w oczy chłopaka, i po chwili z chyliłam głowę,
w dół.
Justin uniósł mój podbródek, gdzie ponownie spojrzałam w te,
cholerne seksowne, czekoladowe oczy, w których zawsze ulegałam,
i uległam.
-To co, wybaczysz mi?-Spytał delikatnie uśmiechając się.
-Dobrze-Westchnęłam. Kolejny raz uległam, nawet po takiej
sytuacji, jaka miała wczoraj miejsce.
Chłopak momentalnie, delikatnie musnął moje usta, gdzie ja bez
wahania odwzajemniłam.
-Zobaczymy się później-Powiedział po chwili, uśmiechając się.
-Pa-Rzuciłam krótko delikatnie odwzajemniając uśmiech.
Boże dziś mam szkołę, mam nadzieje że jeszcze zdążę.
Pobiegłam szybko na górę, biorąc torbę.

**



Oczami Justina


Siedziałem praktycznie cały czas na kanapie, nie ruszając się
nigdzie, z domu.
Po chwili zobaczyłem wchodzącego Jake'a, do naszego domu.
-Witam, po raz drugi-Rzuciłem.
-Masz?-Spytał po chwili szatyn.
-Widzę że powracasz na stare czasy-Odparłem
wstając z kanapy.
-Zamknij się-Burknął Jake.
Otworzyłem szufladę gdzie znajdowała się mała folia, z białym
proszkiem.
-Trzymaj-Odparłem rzucając, w stronę chłopaka folię.
-Dzięki-Odparł krótko, łapiąc.
-Wiesz, Jake nie chciałem wczoraj jej skrzywdzić-Powiedziałem.
-Spoko i tak ci wybaczyła-Odpowiedział, spoglądając, na biały proszek.
-Nie poznaje cię-Odparłem.
-Ludzie się zmieniają-Powiedział krótko.-Jutro moi starzy wracają-
Dodał.
-Spoko, żadnego przypału nie będzie, przecież dorośli jesteśmy-Odparłem.
-Nie wymiękaj, będę ci załatwiał towar-Dodałem, a na mojej twarzy
pojawił się cwany uśmiech.
-Tylko nie wsyp mnie, w jakieś gówno-Odparłem po chwili.
-Jasne-Powiedział.
-I żeby Victoria też nie wiedziała-Powiedziałem.
-Domyśliła się-Odparł.-Dobra spadam mam sprawę, do
załatwienia, nara-Odpowiedział krótko wychodząc.
-Nara-Rzuciłem na pożegnanie.
Nastał w końcu wieczór, szczerze mówiąc wolałem noce,
niż dnie.
-Cały dzień przesiedziałeś tutaj-Rzucił Cody, siadając
na fotelu.
-Zaraz idę do Victorii-Powiedziałem.-Właściwie już
będę leciał-Dodałem zrywając się z kanapy.
Przed wyjściem rozsypałem mały woreczek foliowy,
i bez wahania wciągnąłem do nosa, cały biały proszek.
-Tak lepiej-Westchnąłem, odchylając głowę do tyłu.


**


Oczami Victorii

MUSIC

Dzień jakoś szybko mi zleciał, leżałam na łóżku
szczerze mówią najbardziej zmęczyły mnie lekcje,
które musiałam odrobić.
Po chwili usłyszałam, jak drzwi od mojego pokoju
otwierają się.
Odwróciłam, głowę w kierunku drzwi, spojrzałam
i ujrzałam, Justina.
-Cześć skarbie-Powiedział chłopak uśmiechając się.
-Hej-Rzuciłam krótko, uśmiechając się.
-Mam coś dla ciebie-Powiedział podchodząc
w moim kierunku.
Po chwili, wstałam z łóżka patrząc na chłopaka, i również
idąc w jego kierunku.
Chłopak wyciągnął coś błyszczącego, ze swojej kieszeni,
ja spojrzałam na to, nie byłam pewna ale to był chyba, złoty
łańcuszek.
-Odwróć się-Powiedział po chwili.
Bez wahania, obróciłam się w drugą stronę, gdzie chłopak
delikatnie, przesunął moje włosy na bok i założył na szyję,
wisiorek.
Przejechałam jedna ręką, po mojej szyi i spojrzałam na złoty
łańcuszek, z małym serduszkiem, a w środku widniały litery
,J&V'
-Jest piękny-Powiedziałam odwracając się do chłopaka.
-Dziękuję-Dodałam uśmiechając się.
Chłopak, bez zastanowienia przyciągnął mnie do siebie,
po chwili delikatnie musnął moje usta, odwzajemniła
jego pocałunek, delikatnie przejeżdżając palcami po jego
policzku.
Chłopak w jednej chwili, wsunął jedną dłoń pod bluzkę,
ja bez wahania, zareagowałam.
-Justin nie-Odparłam odpychając rękę chłopaka.
-Nie bój się, zaufaj mi-Odparł.
-Już raz, ci zaufałam-Powiedziałam nerwowo.
-Spokojnie, nie skrzywdzę cię-Odpowiedział.
-Skoro nie chcesz, nie zmuszam cię-Dodał.
-Boję się, już raz była taka sytuacja, pewnie
dobrze pamiętasz o tym-Odparłam.
-Byliśmy pijani, a wczoraj zbyt naciskałem-Odparł.
-Właśnie-Powiedziałam krótko.
Siedzieliśmy jakieś, piętnaście minut, po chwili
Justin położył się na moim łóżku, nie odzywając się
ani słowa.
-Justin?-Spytałam.
-Tak?-Odparł pytaniem.
-Chcę tego-Powiedziałam spuszczając głowę.
-Jesteś pewna?-Spytał, po chwili znalazł się w pozycji
siedzącej.
-Tak, jestem-Powiedziałam ponownie, dając mu
do zrozumienia, że jednak tego chcę.
-Chodź do mnie-Powiedział przyciągając mnie do
siebie.
Justin musnął delikatnie moje usta, ja natomiast
odwzajemniłam, wiedziałam że chce tego właśnie z nim
po mimo tego, że nie byłam już dziewicą, bo straciłam
dziewictwo po pijaku, właśnie z Justinem, ale chciałam
poczuć to od samej siebie, zaufałam mu, i kochałam
go, cholernie go kochałam.
Chłopak w jednej chwili, znalazł się nade mną,
ja leżałam na plecach, byłam spięta, nie chciałam
tego pokazywać po sobie.
-Nie bój się, zaufaj mi-Szepnął mi do ucha.
-Ufam-Odparłam szeptem.
Chłopak wsunął rękę pod moją bluzkę, gdzie po chwili
ona znalazła się koło stanika, chłopak delikatnie podniósł
moją koszulkę do góry, bez wahania ściągnął ją.
Justin nachylił się, przybliżając głowę do mojej szyi, delikatnie
ją całując, składał pocałunki już wszędzie, na całym moim
ciele. Po chwili szatyn, zdjął swoją koszulkę, rzucając
ją gdzieś na bok, i zabrał się do tego co miał zamiar
zrobić.
Chłopak wsunął ręce pod moje plecy, nie przestając
całować mojej szyi, i momentalnie bez wahania pozbył się
mojego stanika.
Ręka Justina, powędrowała, prosto na mój rozporek, gdzie
bez problemu rozpiął go. Gdy już rozpiął rozporek, od moich
spodni, ściągnął delikatnie moje spodnie w sunął rękę pod moje
majtki, gdzie znalazł się przy moim słabym punkcie.
W jednym momencie chłopak delikatnie, zaczął pocierać
moją kobiecość, ja natomiast cichą zaczęłam jęczeć przygryzając
dolną wargę.
Szatyn po chwili, zsunął moje majtki do słownie, w jednej chwili
chłopak rozpiął swoje spodnie, i momentalnie je ściągnął.
Leżałam przed nim całkiem naga.
Justin znalazł się już w samych bokserkach, po chwili ujrzałam
że również pozbywa się ich.
Chłopak delikatnie położył się na mnie, nie wahając się
robił co miał robić.
-Rozluźnij się-Szepnął całując mnie, po szyi.
Byłam cholernie spięta, ale wiem że tego chcę.
Justin w jednym momencie, otworzył gumkę i włożył
ją na swojego członka.
Po do słownie dwóch minutach Justin pieścił, moje piersi
wręcz w brutalny sposób, zaczął je całować.
Chłopak oderwał się po chwili, spojrzał na mnie z lekkim
uśmiechem.
-Chcesz tego?-Spytał.
-Tak-Szepnęłam.
Justin, po chwili pocałował mnie i delikatnie wszedł we mnie,
poczułam lekki, ale wręcz przyjemny ból, dosłownie fala napięcia
przepłynęła prze zemnie, jęknęłam głośno, wbijając paznokcie
w chłopaka.
Chłopak poruszał się delikatnie we mnie, gdzie głośno oddychał,
jego ruchy stawały się coraz bardziej, szybsze.
Ja wiłam się pod nim, obejmując nogami i dając mu do
zrozumienia, że chcę tego.
Szatyn uśmiechnął się, po czym przyśpieszył jego oddech stawał się
ciężki. Może było to wtedy dziwne, ale bardzo przyjemnie, nie mogłam
tego opisać, po prostu nigdy nie zapomnę tej chwili.
Chłopak po chwili doszedł, a ja razem z nim.
Justin Wyszedł ze mnie, opadając na mnie i całując mnie w czoło,
przytuliłam go do siebie, również go całując. Ta fala emocji, była
niesamowita to było przyjemnie, zrobiłam to bo tego chciałam,
nie bałam się. Może zwariowałam, ale na pewno nie żałuje tego,
zrobiłam to bo go kocham.
-Kocham cię-Szepnął całując mnie w usta.
-Ja ciebie też-Odparłam szeptem, odwzajemniając pocałunek.
-Teraz jesteś, już tylko moja-Powiedział.

**



Oczami Justina


Obudziłem się, spoglądając jednym okiem w okno
zauważyłem, obok siebie śpiącą jeszcze Victorie.
Uśmiechnąłem się sam do siebie, zbliżyłem się
delikatnie przeczesując kosmyk włosów dziewczyny,
na bok.
-Jesteś piękna-Szepnąłem gładząc ją po policzku.
Wstałem z łóżka, zakładając bokserki na siebie i
resztę ubrań.
Zszedłem na dół, rozglądając się na wszystkie strony,
spojrzałem na Jake'a siedzącego na kanapie.
-Co?-Spytał po chwili szatyn, spoglądając na mnie.
-Nic-Odparłem.
-O jedenastej przyjeżdżają, więc lepiej jakby
cię tu nie było-Powiedział.
-Jasne i tak się zmywam-Rzuciłem krótko.
-Mam nadzieje, że jej dziecka nie zrobiłeś-
Odparł.
-Nie, no co ty-Odpowiedziałem.
-Mhm-Mruknął Jake, po chwili parsknął śmiechem.
-No to na razie-Powiedziałem śmiejąc się.
-Cześć-Rzucił.
Byłem z siebie zadowolony, a wręcz dumy z tego że
w końcu Victoria oddała się całkowicie.
Chciałbym już tak zawsze, teraz mam satysfakcje,
jest po prostu moja.



**

Trailer







Cześć kochani, tak mamy kolejny rozdział ostatni z pierwszej części, dziękuję
za wyświetlenia, jestem wdzięczna za to wszystko.
Przypominam o nowym zwiastunie, który was być może zaciekawi.
Liczę na komentarze, to dla mnie wiele znaczy. Rozdział dedykuje
Pati. Trzymajcie się, do nn xoxo.







1 komentarz:

  1. Popraw błędy jezykowe i pisz dalej rozdział mega

    OdpowiedzUsuń