sobota, 31 maja 2014

Rozdział 11

Po dwudziestu minutach siedzenia, Justin wstał zrywając się z łóżka,
ja siedziałam wpatrując się w niego, nie wiedziałam praktycznie czemu
tak nagle zerwał się, jakby coś się stało.
-Justin cos się stało?-Spytałam niepewnie.
-Jest okej-Powiedział , spoglądając w moja stronę.
W tym samym momencie zadzwonił, telefon, to był i'phon Justina.
Justin szybkim ruchem chwycił, odbierając.
-halo?-Spytał.
Szatyn wyszedł szybkim krokiem za drzwi, nie wiem dlaczego,
ale według mnie dziwnie się zachowywał.
Po chwili, zobaczyłam Justina chodzącego, na jego twarzy było
widać gniew
-Justin cos jest na rzeczy, widzę-Powiedziałam wstając.
-Kurwa, mówiłem ci jest okej!-Warknął.
Byłam trochę przerażona reakcją Justina.
-Okej, ale nie musisz na mnie głosu podnosić-Powiedziałam spokojnie.
-Nie mów mi co mam robić-Syknął, chwytając mnie za podbródek.
Przez chwilę myślałam, że zaraz mnie uderzy strasznie się przestraszyłam,
serce biło mi jak szalone.
Po chwili, nie patrząc na nic, szybkim krokiem poszłam w kierunku
drzwi.
Łapiąc za klamkę, poczułam lekkie pociągnięcie, to był Justin.
-Zaczekaj-Powiedział, zatrzymując mnie.
-Zostaw mnie-Syknęłam, wyrywając się.
-Nie chciałem tego, przepraszam-Powiedział, przepraszającym
głosem.
-Daruj sobie te teksty-Syknęłam, mrużąc oczy.
Bez żadnego wahania wyszłam z domu Justina.
Sama nie wiem dla czego on zachował się tak według mnie,
sama przyznam że nie lubię takiego zachowania.
Po chwili znalazłam się w domu, byłam totalnie zdruzgotana całą tą sytuacją.
Poszłam w kierunku swojego pokoju,
nagle zobaczyłam Jake'a był wściekły, domyślam się nawet o co.
-Byłaś u niego?- Spytał wściekle, zakładając ręce na piersi
-I co z tego-.Powiedziałam.- Nie mieszaj się-Dodałam, wchodząc do pokoju.
-Wiesz mi, ja...-Mówił nie pewnie, ale ja od razu przerwałam mu.
-Nie Jake-.Powiedziałam przerywając.
Od razu zatrzasnęłam za sobą drzwi, nie zwracając na niego żadnej
uwagi.
Czemu? on ciągle się czepia, zawsze o coś.
Zaglądając do swojego i'phona, zobaczyłam kilka nieodebranych
połączeń od Justina.
Nie miałam zamiaru się odzywać, za to że mnie tak potraktował.
Nie jestem jakąś zabawką.
**


Obudziłam się dziś dosyć wcześnie, wstałam włożyłam coś luźnego,
i od razu zeszłam na dół.
Zauważyłam że w domu nikogo nie było, poszłam od razu w stronę
kuchni. Gdy chciałam usiąść już przy stole, nagle usłyszałam dzwonek
do drzwi.
Podeszłam do drzwi nie patrząc nawet przez judasz.
-Co ty tu robisz?-Spytałam ze zdziwieniem. To był
Justin. Sama nie pomyślałam nawet że on mógł tu przyjść.
-Wybacz mi za moje zachowanie-Odpowiedział, spuszczając
głowę w dół.
-Daj spokój-Odparłam oschle, zakładając na piersi.
-Wiem że zawiniłem, ale mam swoje zawahania-Odpowiedział.
-Wiec że tego nie chciałem, kochanie-Odparł podchodząc blisko, wręcz dzieliło
nas dosłownie kilka centymetrów.
-Ja...-Powiedziałam,
-Proszę cię, kotek-Przerwał, przystawiając mi palec do ust.
Justin dosłownie w jednym momencie wziął przydusił mnie lekko do ściany
Objął mnie w pasie, nawet nie wiedziałam kiedy jego głowa znalazła się na moim
ramieniu.
- Teraz należysz do mnie-Odparł, przeczesując kosmyk moich włosów.
-Idź już proszę cię-Powiedziałam, odsuwając się.
Nie wiem co miały znaczyć te słowa, ale nie jestem niczyją własnością.

**

Oczami Justina.

Co za szajs, nie mogłem uwierzyć że ta mała suka mnie tak upokorzyła.
Rozmyślając nad tym wszystkim rzuciłem się na łóżko, obmyślając plan
zemsty.
-A ty co?-Spytał Cody wchodząc do pokoju.
-Obmyślam-Odparłem, leżąc i wyciągają fajkę z kieszeni.
-Już tak się nią nie przejmuj-Powiedział blondyn, siadając na łóżku.
-Ona nie będzie mi mówiła co mam robić, z resztą i tak należy do mnie-Odparłem,
odpalając zapalniczką fajkę.
-Taa jest twoja-Powiedział krótko.
-Gdyby tylko wiedziała, jaki jest jej brat na prawdę-Powiedziałem, zaciągając się.
-Z jej ślicznej buźki, znikł by piękny uśmiech-Dodał, uśmiechając się.
-No fakt, może jej o tym powiedz-Powiedział blondyn.
-To nie będzie trudne, muszę ją niestety przeprosić-Odparłem.
-Nie długo już sama będzie wchodzić mi do łóżka-Dodałem.
Cody jedynie spojrzał na mnie z uśmiechem, i wyszedł z pokoju
zamykając drzwi. Ja natomiast musiałem zrobić wszystko, żeby
ona mi zaufała ponownie, a potem...To już nie będzie trudne.







Tak kochani wróciłam, postanowiłam kontynuować bloga, przepraszam że mnie
długo nie było, wiele się zmieniło w moim życiu. Mam nadzieje że was nie straciłam
Rozdział bardzo krótki i nudny , ale jest. Mam nadzieje że się wam podoba. I oczywiście
będzie niespodzianka dla was, ale to już wkrótce.



2 komentarze: